Dziesięcioletnia renowacja i jej niezwykłe efekty

SPIN PHOTOGRAPHY
Partnerzy

O inspiracji

To nie jest przeciętna historia o przebudowie i renowacji domu, ale prawdziwa, architektoniczna historia miłosna. Właściciel domu poświęcił temu budynkowi dziesięć lat, choć nigdy tu nie mieszkał. Dla jednych wytłumaczeniem może być więc miłość do budynku i miejsca, dla innych będzie to proces ciągłego poszukiwania.

​Rezydencja Cain Wong stoi na zalesionym zboczu, a jej cechy charakterystyczne to proste linie oraz urok górskiej chaty. W 2010 roku tę nieruchomość, leżącą w mieście Portland w amerykańskim stanie Oregon, kupił Aaron Cain, dyrektor w firmie Nike. W tamtym czasie wracał właśnie do Stanów Zjednoczonych z Szanghaju i zamierzał przeprowadzić się do tego domu ze swoją rodziną. Jego ojciec, który jest emerytowanym budowlańcem oraz stolarzem, powiedział mu, że w domu jest wiele problemów, które wymagają naprawy. Dodał jednak: „Ten dom jest absolutnie niezwykły. Nawet za milion lat nie byłbyś w stanie zbudować go w obecnych czasach.” Podobną opinię przedstawił zatrudniony przez Aarona architekt Paul McKean, który był równie oczarowany. W efekcie Aaron złożył ofertę na kupno, choć na własne oczy domu nawet nie widział.

– „To połączenie dwóch światów: północnozachodniej, rustykalnej estetyki oraz nowoczesności. Coś takiego dla mnie zawsze było czymś szczególnym” – wyjaśnia.
Historia nieruchomości jest niezwykła. W latach 1960-tych zalesioną działkę kupili dwaj architekci Richard Campbell i Joachim Grube. Okolica była niezabudowana ze względu na nierówną topografię, ale architekci wspólnie zaprojektowali dla siebie i swoich rodzin dwa domy, które stanęły na dwóch niewielkich pasach wyżej położonego terenu. Dom, który kupił Aaron, został ukończony w 1962 roku i należał do Richarda Campbella i jego żony, która po rozwodzie nadal mieszkała w tej posiadłości i niewiele w niej zmieniła. Dzięki temu dom zachował swój pierwotny charakter i urok.

Duże, betonowe kolumny zakotwiczają całą konstrukcję w zboczu, unosząc bezpiecznie drewniane pomieszczenia z wysokimi sklepieniami. Brak możliwości stworzenia tradycyjnego, płaskiego ogrodu nadrabiają duże tarasy, które zamazują granice między przestrzeniami wewnętrznymi i zewnętrznymi.

Po rozpoczęciu prac renowacyjnych i budowy docelowego domu z czterema sypialniami według projektu McKeana, Aaron otrzymał propozycję przedłużenia pracy w Chinach. Nadal jednak planując powrót do USA, kontynuował prace przy projekcie leśnej rezydencji. Powstał więc nowy dach, palenisko i oświetlenie, a dom był udostępniony na krótki wynajem dla bliskich znajomych właściciela. Po pewnym czasie Aaron otrzymał kolejną propozycję związaną z pracą, ale tym razem wymagała ona przeprowadzki do Amsterdamu. Renowacja była jednak kontynuowana i tym razem odnowiono podłogi i dodano nową łazienkę na niższym poziomie. Kiedy w końcu nadszedł czas przeprowadzki do Portland, okazało się, że dom jest jednym wielkim placem budowy. Właściciele kupili więc kolejny dom na tej samej ulicy, ale nie przerwali renowacji. Na taki efekt warto jednak było czekać.

Po zakończeniu prac nowa rezydencja jest otwarta i pełna światła. Palenisko łączy się z wyspą kuchenną, nie oddzielając tak mocno przestrzeni kuchennej od salonowej. Choć część salonowa ma dwie szklane ściany, wnętrze pomieszczenia jest nieco ciemniejsze ze względu na ogromne drzewa, które wyrosły obok przez lata. McKean wprowadził więc w projekt jeszcze jedno okno, ulokowane tuż nad sofą. – „Staraliśmy się postępować bardzo ostrożnie, by uszanować wspaniałą architekturę, która powstała wcześniej” – mówi architekt.

Najbardziej niesamowitą cechą tego miejsca jest fakt, że do centrum Portland jedzie się samochodem zaledwie pięć minut. Wystarczy tak niewiele, by znaleźć się wśród koron drzew. To miejsce wielu nazywa już domem na drzewie lub górską chatą, która kojarzona jest zwykle w wyjazdami na narty. To las i wspaniała architektura oraz drewniane sufity sprawiają, że to miejsce jest tak wyjątkowe.

Lokalizacja: Portland, USA
Tekst: nowoczesna STODOŁA