Roomtones_mysticloft

OLA DERMONT
Partnerzy

O inspiracji

„Jest takie osiedle w Warszawie, które na loterii powojennego budownictwa mieszkaniowego wygrało szczęśliwy los. Rodziło się w ciszy – jakby na przekór ówczesnej modzie – bez marzeń o monumentalizmie i gigantyczności. Ukryte za murami nowoświeckich kamieniczek żyje sobie spokojnie, zacisznie i rozbudowuje się pomaleńku, lecz dla przyjemności swych mieszkańców. Chociaż położone w samym sercu miasta, jest prawie niewidoczne dla wielkomiejskich tłumów, przelewających się Nowym Światem. […] Naprawdę warto zobaczyć, jak tu sobie ludzie miło mieszkają” pisał w 1956 roku w „Stolicy” autor ukrywający się pod inicjałami HP.

HP, Reportaż niemodny, „Stolica” nr 28 (446), 8 lipca 1956, s. 2.Ta niezwykła okolica stała się dla nas inspiracją. W jedynym warszawskim budynku mieszkalnym z własną wieżą, stojącym na końcu ulicy Kubusia Puchatka, przeprowadziliśmy adaptację poddasza. Działaliśmy z namysłem i ostrożnie, by nie naruszyć delikatnej tkanki historycznej.

Przez wiele lat mieliśmy pracownię nieopodal, na ulicy Wareckiej. Byliśmy przekonani, że w tym budynku mieści się jakiś urząd, może oddział ratusza ( to przez tę wieżę…). Dopiero niedawno poznaliśmy jego artystyczną przeszłość. Jak się okazało, na poddaszu miała pracownię Anna Dębska, rzeźbiarka. Teraz o ducha tego miejsca dba jej wnuczka Aleksandra Waliszewska, ilustratorka. Mieszkali tu i pracowali Mieczysław Welter, rzeźbiarz, oraz Wojciech Wenzel, grafik i malarz.

Żeby wymyślić takie mieszkanie, trzeba mieć wielką wyobraźnię. Przyda się też cierpliwość i nieograniczony entuzjazm. Sama przestrzeń poddasza to duże wyzwanie – konieczność uzyskiwania zgody konserwatora zabytków na prowadzenie prac, brak wind i brak możliwości bezpośredniego dojazdu do kamienicy nie ułatwiały tej realizacji. Cele, które postawiliśmy sobie, były wyjątkowo ambitne, ale udało się to osiągnąć dzięki wsparciu całego zespołu którym mogliśmy się posiłkować z Modoso insteriors. Zrzesza on architektów, dizajnerów, historyków sztuki a nawet akustyków. Tak zróżnicowany, interdyscyplinarny zespół gwarantuje realizacje dopracowane pod każdym względem!

Przestrzeń, której adaptacji się podjęliśmy, to część pomieszczeń nieużytkowych poddasza od strony północnej. Ich nietypowy układ spowodował, że podzieliliśmy je na trzy strefy. Jedną tworzą wejście z aneksem kuchennym, którego sercem jest wyspa na ażurowej konstrukcji. Stamtąd wchodzi się do dwóch pozostałych stref – całkowicie odmiennych sypialni.

Przez blisko wiek te przestrzeń służyła jako pralnia, suszarnia i składzik różności. Ich tynki zapamiętały zapach szarego mydła, proszku Ixi i wilgotnego prania. Zapach był tak silny, że zmobilizował nas do odsłonięcia części ścian i pokazania pięknie zachowanych cegieł. Zrównoważyliśmy je dużymi płytami grafitowego kamienia ułożonymi na podłodze. Są one też idealnym tłem dla drewna w naturalnym kolorze. Na jednej ze ścian, która ma ponad sześć i pół metra wysokości, nie mogło zabraknąć portalu kominkowego. (Tak naprawdę to tylko wymówka: trzeba sobie było jakoś poradzić z licznymi rurami centralnego ogrzewania). Całości dodają ciepła mięsiste tkaniny. Do mebli tez podeszliśmy nie typowo, stanowi je lekki system MODULLA. Stalowe rurki, z których wykonano meble, dobrze komponują się też z natynkowym okablowaniem i żeliwnymi grzejnikami. Obecność zielonych roślin, naturalne dodatki ze sklepu Nap i ciepłe kolory tworzą przyjazny klimat. Na ścianie gościnie zawisł obraz Grażyny Smalej alef. Jest minimalistycznie, a jednocześnie przytulnie. Jasno i eklektycznie.

Na antresoli urządziliśmy drugą sypialnię, z otwartą łazienką. Prowadzą tam kręcone schody. Kiedyś zażartowaliśmy, że dobrze by było móc na nie patrzeć, takie są oryginalne. Od słów przeszliśmy do czynu – wyburzyliśmy część ściany i zastąpiliśmy ją przeszkleniem. Pozwala ono widzieć nie tylko schody, lecz także wnętrze wieży. I dzięki niemu do mieszkania wpada więcej naturalnego światła. Po zmroku można włączyć podświetlenie wieży i wówczas naszym oczom ukazuje się przeskalowana rzeźba, chyba jedyna taka w mieście.

Dzięki różnicy wysokości poddasza mogliśmy wprowadzić do wnętrza różne oprawy oświetleniowe, tworzące niezwykłe kompozycje świetlne na ścianach i posadzkach. Grę światła i cienia wzmocniło zastosowanie różnych struktur powierzchni. Stonowaną bazę przełamaliśmy nowoczesnymi meblami o lekkiej konstrukcji i w mocnych, nasyconych barwach.
Kiedy oglądamy zdjęcia „przed” i „po” mamy całkowitą pewność, że warto było walczyć o to miejsce i wydobyć jego ukryty potencjał. Projektowanie stało się fascynującą podróżą, w której nieraz skręcaliśmy z obranej na początku drogi w kierunku podpowiedzianym przez intuicję. Z bardzo dobrym skutkiem.

Wszystkich, którzy chcieliby dowiedzieć się więcej, zapraszamy do kontaktu.

Lokalizacja: Warszawa, Polska, Roomtones Nowy Świat, www.roomtones.eu
Tekst: Krystyna Podhajska

Fotograf