Fot. Raphaël Thibodeau | Arch. Nicholas Francoeur

Ucieczka kuwolniejszemu życiu

Ronny, fotograf, oraz jego żona Caroline, pisarka, postanowili zamienić miejskie tempo Montrealu na spokojniejsze życie bliżej natury. Kupili trzy akry ziemi w miejscowości Eastman, działkę z niewielkim strumieniem i bogatą fauną, która od pierwszych chwil narzucała inny rytm codzienności. Przez kilka miesięcy mieszkali na niej w przyczepie, obserwując teren, światło i zmiany pór roku, zanim wybrali idealne miejsce pod budowę domu.

Fot. Raphaël Thibodeau | Arch. Nicholas Francoeur

Jedna kondygnacja, jasna wizja

Gdy zwrócili się do projektanta Nicholas Francoeur, mieli już jasno sprecyzowane oczekiwania. Dom miał być parterowy, z wyraźnie określonymi proporcjami pomieszczeń, dużą ilością przestrzeni do pracy twórczej i dachem jednospadowym. To właśnie ten ostatni element stał się osią całej koncepcji architektonicznej i narzędziem kształtującym zarówno formę, jak i wnętrze.

Dach jako generator przestrzeni

Jednospadowy dach, o trapezowym rzucie zwężającym się w stronę wejścia, nadaje bryle skromną skalę od frontu i jednocześnie otwiera dom na południe. Jego nachylenie pozwala zimą maksymalnie wykorzystywać zyski słoneczne, a latem ograniczać nadmierne nagrzewanie dzięki wydłużonym okapom. Wiosną śnieg swobodnie zsuwa się z połaci, a topniejąca woda nie zagraża elewacji ani fundamentom. Funkcja i estetyka spotykają się tu w jednym, bardzo czytelnym geście.

Fot. Raphaël Thibodeau | Arch. Nicholas Francoeur

Forma wpisana w las

Francoeur zestawił ciężar wyraźnego dachu z masywnymi ścianami i rytmem wysokich, wąskich okien. Zamiast klasycznych przeszkleń w formie ram obrazowych zaprojektował serię pionowych otworów, które nawiązują do układu pni drzew wokół domu. Całość przywodzi na myśl kolumnadę – prostą, niemal archetypiczną – nadając budynkowi poczucie trwałości i ponadczasowości.

Yakisugi i kontrast światła

Elewacje wykończono metodą yakisugi, czyli opalanym drewnem, które chroni dom przed warunkami atmosferycznymi i szkodnikami, a jednocześnie tworzy niepowtarzalny rysunek powierzchni. Każda deska różni się subtelnie fakturą i odcieniem. Dla kontrastu zastosowano jasną osikę na podbitkach i sufitach zewnętrznych. Zestawienie ciemnego dachu, czarnej elewacji i jasnych spodów okapów tworzy mocny, graficzny efekt, szczególnie widoczny zimą, gdy śnieg podkreśla warstwowość bryły.

Fot. Raphaël Thibodeau | Arch. Nicholas Francoeur

Wnętrze kształtowane wysokością

Jednospadowy dach stał się również narzędziem porządkowania wnętrza. Po stronie północnej, gdzie sufit opada do około siedmiu stóp, zlokalizowano bardziej prywatne pomieszczenia. Strefy wspólne przesunięto na południe, gdzie sufit wznosi się aż do piętnastu stóp, tworząc wrażenie otwartości i przestrzennego oddechu. Przechodząc przez dom, wyraźnie odczuwa się zmianę skali i charakteru kolejnych przestrzeni.

Ukryta przestrzeń dodatkowa

W najwyższej części wnętrza projektant wykorzystał nadmiar wysokości, wprowadzając ukrytą antresolę magazynową. Otwierają ją niewielkie, żartobliwe okienka, przez mieszkańców nazywane „meurtrières” – jak strzelnice w murach zamków. Ten detal wprowadza do domu lekkość i nieformalność, nie zakłócając spójnej architektury.

Dom i pracownia razem

Szczególną uwagę poświęcono organizacji przestrzeni do pracy. Zamiast wydzielonych, zamkniętych gabinetów, studia zostały zintegrowane z częścią mieszkalną. Inspiracją była atmosfera kawiarni, gdzie dźwięk, ruch i obecność innych ludzi sprzyjają kreatywności, oraz północne światło bibliotek, dające miękkie, równomierne oświetlenie. Dzięki temu Ronny i Caroline mogą pracować obok siebie, pozostając w stałym kontakcie z domowym życiem i krajobrazem za oknami.