Fot. Spin Photography | Arch. Paul McKean

Architektonicznamiłość

To nie jest przeciętna historia o przebudowie i renowacji domu, ale prawdziwa, architektoniczna historia miłosna. Właściciel domu poświęcił temu budynkowi dziesięć lat, choć nigdy tu nie mieszkał.

Fot. Spin Photography | Arch. Paul McKean

Rezydencja Cain Wong stoi na zalesionym zboczu, a jej cechy charakterystyczne to proste linie oraz urok górskiej chaty. W 2010 roku tę nieruchomość kupił Aaron Cain, dyrektor w firmie Nike. W tamtym czasie wracał właśnie do Stanów Zjednoczonych z Szanghaju i zamierzał przeprowadzić się do tego domu ze swoją rodziną. Jego ojciec, który jest emerytowanym budowlańcem oraz stolarzem, powiedział mu, że w domu jest wiele problemów, które wymagają naprawy. Dodał jednak: „Ten dom jest absolutnie niezwykły. Nawet za milion lat nie byłbyś w stanie zbudować go w obecnych czasach.” Podobną opinię przedstawił zatrudniony przez Aarona architekt Paul McKean, który był równie oczarowany. W efekcie Aaron złożył ofertę na kupno, choć na własne oczy domu nawet nie widział.

Fot. Spin Photography | Arch. Paul McKean

Po rozpoczęciu prac renowacyjnych i budowy docelowego domu z czterema sypialniami, Aaron otrzymał propozycję przedłużenia pracy w Chinach. Nadal jednak planując powrót do USA, kontynuował prace przy projekcie leśnej rezydencji. Powstał więc nowy dach, palenisko i oświetlenie, a dom był udostępniony na krótki wynajem dla bliskich znajomych właściciela. Po pewnym czasie Aaron otrzymał kolejną propozycję związaną z pracą, ale tym razem wymagała ona przeprowadzki do Amsterdamu. Renowacja była jednak kontynuowana i tym razem odnowiono podłogi i dodano nową łazienkę na niższym poziomie. Kiedy w końcu nadszedł czas przeprowadzki do Portland, okazało się, że dom jest jednym wielkim placem budowy. Właściciele kupili więc kolejny dom na tej samej ulicy, ale nie przerwali renowacji. Na taki efekt warto jednak było czekać.

Fot. Spin Photography | Arch. Paul McKean

Po zakończeniu prac nowa rezydencja jest otwarta i pełna światła. Palenisko łączy się z wyspą kuchenną, nie oddzielając tak mocno przestrzeni kuchennej od salonowej. Choć część salonowa ma dwie szklane ściany, wnętrze pomieszczenia jest nieco ciemniejsze ze względu na ogromne drzewa, które wyrosły obok przez lata. McKean wprowadził więc w projekt jeszcze jedno okno, ulokowane tuż nad sofą.

Fot. Spin Photography | Arch. Paul McKean

Najbardziej niesamowitą cechą tego miejsca jest fakt, że do centrum Portland jedzie się samochodem zaledwie pięć minut. Wystarczy tak niewiele, by znaleźć się wśród koron drzew. To miejsce wielu nazywa już domem na drzewie lub górską chatą, która kojarzona jest zwykle w wyjazdami na narty. To las i wspaniała architektura oraz drewniane sufity sprawiają, że to miejsce jest tak wyjątkowe.