Architekt
Fotograf
Roland OkońLokalizacja
Gniewoszów, Polska
Sudecka architektura w nowoczesnym wydaniu
Dom w Gniewoszowie to wyremontowane z XIX wieku gospodarstwo z historyczną zabudową. Czteroletni remont sprawił, że zaniedbany budynek stał się wyjątkowym miejscem do wynajęcia. Zachowany w sudeckiej architekturze, jednak przełamujący stereotypy nowoczesnymi rozwiązaniami, może pomieścić nawet 16 osób. Najlepiej opowie o projekcie jednak pani Agata Tannenberg – Ratajczak, właścicielka tej oazy.
„Dom zakupiliśmy w roku 2017 po dwuletnim poszukiwaniu domu na Dolnym Śląsku. Szukaliśmy starego domu do renowacji, aby uratować kawałek sudeckiej architektury. Zależało nam na tym, aby przeprowadzić renowację z szacunkiem dla architektury i historii regionu. Zrujnowany dom, który kupiliśmy wraz z przylegającą, przekształconą częściowo na budynek mieszkalny, stodołą nie był w najlepszym stanie. Stanęliśmy więc przed pytaniem – jak z szacunkiem odratować to, co wartościowe przy tak trudnych budynkach.
Budynki znajdują się na skarpie. Od tyłu dom jest zanurzony w górze, jest tam łąka i las, a z przodu stary ogród. Jak mówią architekci z biura Jastaa: Nieopisaną wartość mają budynki, które były użytkowane przez kilka pokoleń. Gospodarstwo rodzi się wraz z budową domu mieszkalnego. Dochodzi stodoła – na początku drewniana. Później stodoła zmienia się w murowaną. Dom się przebudowuje. Następnie stodoła staje się domem mieszkalnym, a stary dom pustoszeje. Każdy szczegół zmieniany kilka razy, dostosowywany do zmieniających się z czasem potrzeb. Zlepione przez człowieka gliną kamienie wrastają w ziemię, w otoczenie. Powoli zieleń zagarnia to co było jej. Drzewa obrastają wolną przestrzeń wokół domu tak jakby zarastały polanę po powalonym dębie w lesie. Bluszcz zajmuje powierzchnie ścian. Nie ma wątpliwości kto tu jest górą. Natura. Projektowanie w takiej przestrzeni wydaje się niemożliwe. Wprowadzenie przestrzeni człowieka zaburza konkurencję materii ożywionej i nieożywionej natury. Oczywistym stał się podział na strefę człowieka: dom mieszkalny, dziedziniec i strefę natury: otoczenie. Schemat przypomina wyspę lub arkę w morzu zieleni. Całe zainwestowanie ograniczyło się do strefy ludzkiej.
Budynek, który nadawał się do renowacji, był oryginalnie stodołą. W momencie kiedy kupiliśmy domy, budynek po prawej był zrujnowany. Zaczęliśmy więc myśleć, w jaki sposób możemy zachować pamięć po nim. Postanowiliśmy zostawić kamienne ściany, zabezpieczyć cegłę w środku i stworzyć w ten sposób dziedziniec. W ten sposób oddzielamy przestrzeń mieszkalną od bujnej i dzikiej przyrody wokół domu.
Poprzedni właściciele budynku zakupili go w latach 80-tych. Wówczas stary dom nadawał się jeszcze do zamieszkania, jednak na przestrzeni paru dekad uległ znaczącej degradacji przez brak odpowiedniej opieki. Ówcześni właściciele przystosowali stodołę do częściowego zamieszkania. Był to ich dom wakacyjny. Projekt miał swój rytm, wiec jedyne co zmieniliśmy to same okna. Zz plastikowych, kompletnie niepasujących do budynku, na drewniane wpisujące się w estetykę domów sudeckich. Zrobiliśmy także przeszklone wejścia do budynku, aby wpuścić nieco światła do ciemnej przestrzeni parteru.
Na murach tego budynku widać całą jego historie. Wykucia, cegły wsadzone kiedyś w kamienne mury… Chcieliśmy zachować prawdę tego budynku. To, że przeszedł wiele różnych zmian, ingerencji, remontów, mniej lub bardziej udanych. Dla mnie jest to duszą miejsca. Jak w kintsugi – rany, blizny, doświadczenia, które są widoczne. Szkielet i bryłę tego budynku zachowaliśmy. Zostawiliśmy także starą więźbę wzmacniając ją. Zgniłe drewno wymieniliśmy na nowe, modrzewiowe ściany. Blaszany dach zamieniliśmy na tradycyjne drewniane łupki. Tym samym odeszliśmy odrobinę od lokalnej architektury.
Parter jest za to na tyle tradycyjny, na ile się dało. Jednocześnie jest to przekształcenie stodoły w dom mieszkalny, więc oczywiście są tam ingerencje w stosunku do oryginału. No i ta nowoczesność. W oryginalnej stodole nie było tam pokoi, ścian z karton-gipsu i pieca kaflowego. Stworzyli to poprzedni właściciele. Karton-gips i przypadkowe ściany powstałe w latach 80/90-tych usunęliśmy. Zachowaliśmy jedynie to, co oryginalne i wartościowe architektonicznie. Zdecydowaliśmy się zostawić stropy Kleina, haki, wzmocnienia metalowe, odsłoniętą starą więźbę. Wszystko to jest „na widoku”. Na osi głównego budynku na parterze usytuowano hol wejściowy i lounge z kominkiem, jadalnię i kuchnię. Przeszklono wszystkie drzwi wejściowe do domu, co dodało jasności wnętrzom. Z ciemnych małych pokoików powstała duża, otwarta, jasna, minimalistyczna przestrzeń. Większość mebli na parterze to odrestaurowane przeze mnie stare meble zastane przy zakupie budynku. Ujednolicona kolorystyka zbliżona jest do dominującego materiału renowacji – modrzewiu. Stary stolarski stół znaleziony w budynku gospodarczym, służy teraz jako wyspa w kuchni. Na parterze znajduje się również kotłownia, spiżarnia, pralnia i łazienka.
Na piętrze budynku, w oryginalnej stodole nie było w ogóle okien. Poprzedni właściciele umieścili wyłącznie trzy przypadkowe plastikowe okienka. I znowu stanęliśmy przed dylematem. Mogliśmy albo udawać, że ten budynek nie był stodoła i tworzyć coś, czego tam nie było, ale starając się naśladować styl sudeckich domów; albo pozostać wierni idei szczerości. Postawiliśmy na to drugie. Frontowa ściana pierwszego piętra budynku jest więc cała pokryta podłużnymi oknami, które nadają budynkowi strzelistości. Z pokojów zapewniają dodatkowo piękny widok na drzewa i ogród. Na poddaszu i piętrze jest 6 różnych pokoi z przestronnymi łazienkami. Od wielkiego apartamentu dla 4-5 osób ze strefą sypialną, dzienną i aneksem kuchennym, do małego romantycznego pokoju dla par. Pokoje mają modrzewiowe ściany i sufity, modrzewiowe minimalistyczne łóżka. Łazienki i podłogi są z monochromatycznych szarych kafli.
Na zdjęciach nie widać tych wszystkich niuansów, ale w domu czuć historię na każdym kroku. Idea, która nam przyświecała to: zachować ile się da, szczególnie jeśli chodzi o bryłę budynku. Jednocześnie to, co stare miało być stare, a to co nowe – nie miało „udawać” starego. Miało powstać przytulne schronienie otoczone dziką przyrodą, które będziemy mogli wynajmować w całości grupom przyjaciół, rodzinom, które mają ochotę zanurzyć się w dzikiej przyrodzie ale w komfortowym, bezpiecznym, ciepłym domu.
Wszystkie instalacje w domu zostały zmienione. Dom ocieplono od środka na parterze, aby zostawić odsłonięte kamienne ściany zewnętrzne. Założony został drenaż. Ogrzewanie jest elektryczne, mamy fotowoltaikę. Dodatkowo pompa ciepła uzupełni system w przyszłości.
Cały remont trwał około 4 lat. Czas wydłużył się ze względu na Covid, wojnę w Ukrainie i niepewną sytuację na rynku. Pod koniec 2023 roku udało nam się zakończyć budowę i rozpocząć działalność. W najbliższym czasie na tarasie nad patio powstanie sauna. Dom o imieniu „Gonna” jest dostępny do wynajęcia w całości dla grupy maksymalnie 16 osób.”