Fot. Dianna Snape | Arch. DKO Architecture

Dom, którystał się azylem

Kiedy Koos de Keijzer, założyciel i główny architekt DKO Architecture, oraz jego żona Clemence Harvey de Keijzer, dyrektorka agencji PR Harvey Taylor, po raz pierwszy zobaczyli stumorgową posiadłość położoną niedaleko miasteczka Kyneton w stanie Wiktoria, potrzebowali zaledwie kilku minut, by podjąć decyzję. „Zachwycił nas widok na dolinę i naturalne położenie domu na wzgórzu. Wiedzieliśmy od razu, że to nasze miejsce na ziemi” – wspomina Koos.

Wówczas mieszkali jeszcze w apartamencie w centrum Melbourne. Pandemia i pierwsze lockdowny sprawiły jednak, że zaczęli szukać przestrzeni – kontaktu z naturą, spokoju, niezależności. Zanim dobrze poznali granice działki, złożyli ofertę kupna. „Nie mieliśmy pojęcia o życiu na wsi, ale zakochaliśmy się od razu” – dodaje Clemence.

Fot. Dianna Snape | Arch. DKO Architecture

Nowy rytm życia

Dom z początku lat 2000. wymagał gruntownego odświeżenia. Para postanowiła przeprojektować go tak, aby architektura lepiej otwierała się na krajobraz i współgrała z naturalnym otoczeniem. Budynek pomalowano farbą Porter’s Paints River Stone, dzięki czemu niemal stapia się z ziemistymi barwami doliny Pastoria Valley, a ogrodowe nasadzenia przywróciły mu harmonijną relację z naturą.

We wnętrzach Koos i Clemence dążyli do równowagi między miastem a wsią. Nie chcieli ani sterylnego minimalizmu, ani rustykalnych klisz w stylu „kosze wiklinowe i lawenda”. Postawili na elegancję w duchu lat 70. z włoskimi odniesieniami – ciepłą, zmysłową, ale powściągliwą.

„Chcieliśmy, by wnętrze było współczesne, ale miało duszę. Mniej monochromatyczne, bardziej naturalne” – mówi Koos.

Fot. Dianna Snape | Arch. DKO Architecture

Przestrzeń i światło

Największą zmianą w układzie było połączenie pięciu mniejszych pomieszczeń w jedną otwartą przestrzeń dzienną z panoramicznym widokiem na dolinę. Kuchnię przeniesiono w nowe miejsce, a całość wypełniło światło i przestrzeń. Koos odpowiadał za plan funkcjonalny, natomiast Clemence decydowała o wykończeniach i detalach. „Na szczęście mamy podobny gust, więc projekt przebiegł bezkolizyjnie. To naprawdę szczęśliwe miejsce” – dodaje z uśmiechem.

Cała przebudowa trwała zaledwie sześć miesięcy – zakończyła się tuż przed Bożym Narodzeniem. Dom stał się prywatnym azylem, ale też przestrzenią dla rodziny i przyjaciół. W każdy piątkowy wieczór, po tygodniu pracy w Melbourne, Koos i Clemence pakują samochód i ruszają w stronę wzgórz. „To nasz rytuał. W piątek zjeżdżamy z autostrady, a w dolinie czeka na nas sofa, kieliszek whisky i widok na zachód słońca” – mówi Koos.

Fot. Dianna Snape | Arch. DKO Architecture

Życie poza siecią

Dom w Kyneton funkcjonuje w pełni off-grid – energia pochodzi z paneli słonecznych, woda ze zbiorników, a ogrzewanie zapewnia drewno z własnego terenu. Wymaga to codziennej troski i pracy, ale daje poczucie wolności. „Musimy rozłupywać drewno, kontrolować zbiorniki, pilnować pomp w stawie. To zupełnie inny rytm niż w mieście, ale właśnie to nas do tego życia przyciąga” – podkreśla Koos.

Ich dom to połączenie architektonicznej dyscypliny i emocjonalnego ciepła, przykład, że luksus nie musi oznaczać przepychu, a prawdziwy komfort płynie z prostoty i bliskości natury.