Połączony z naturą

The Morrisons
Partnerzy

O inspiracji

To prefabrykowany domek wakacyjny, który stoi na odludziu w pięknym miejscu we wschodniej części stanu Waszyngton i nie wymaga podłączenia do żadnej infrastruktury.

Kiedy architekt Jesse Garlick z Vancouver był dzieckiem, jego rodzina zabierała go na żagle. Takie wypady sprawiły, że pokochał on przyrodę i poczucie odosobnienia, a przy okazji nauczył się być samowystarczalny. Kiedy wraz z żoną Susan Elliott postanowił zbudować dla siebie domek, w którym będzie mógł wypoczywać, zdecydował się na nowe wyzwanie – para postawiła na budowę samowystarczalnego, prefabrykowanego domku w odosobnionym miejscu, gdzie nie dociera sieć elektryczna i wodociągowa. „Tu mamy poczucie otwartości i izolacji” – wyjaśnia. Ich nowy dom miał im umożliwiać „ładowanie baterii życiowych” i miał odzwierciedlać ich miłość do przebywania na łonie przyrody. Para przez lata mieszkała w małym mieszkaniu w Vancouver z widokiem na ruchliwe skrzyżowanie, marząc o wiejskiej ciszy i kolorach natury, aż w końcu przyszedł czas, by to marzenie zrealizować.

Cały projekt został rozpoczęty w 2011 roku, kiedy para zdecydowała się na poważne zmiany w swoim życiu zawodowym. Garlick odszedł z firmy, w której był zatrudniony, by otworzyć swoją własną o nazwie Platform Architecture + Design, a Elliott zakończyła 20-letnią karierę tancerki. Para zdecydowała się też na adopcję małego chłopca o imieniu Teo.

Działka znajduje się w pobliżu małego miasteczka Oroville w stanie Waszyngton i właśnie jej lokalizacja sprawiła, że Garlick zdecydował się na prefabrykowany dom. Dwupoziomowy budynek o powierzchni około 76 m2 został zbudowany z solidnych, drewnianych paneli oraz surowej stali i w całości został wykonany w innym miejscu. Ciężkie prace prowadzone już na działce wymagały jednak przenośnego dźwigu i czteroosobowego zespołu, który postawił dom zaledwie w trzy dni, choć nie brakowało wtedy chwil niepewności. Okazało się bowiem, że ciężarówka z gotowymi materiałami nie była w stanie dotrzeć górską drogą na miejsce, ale na szczęście z pomocą przyszedł wtedy życzliwy sąsiad. Kiedy cala konstrukcja była już gotowa, pozostałe prace zajęły trzy miesiące i dom był w końcu gotów do zamieszkania.

We wszystkich pracach uczestniczył Garlick i to dzięki jego mądrym decyzjom udało się przejść przez cały proces tak sprawnie. W każdym momencie tworzenia tego projektu pamiętał bowiem o jednej ważnej zasadzie: „Nawet jeśli coś zostało wykonane przez maszynę, na miejscu ostatecznie musiało być zainstalowane przez człowieka” – podkreślał architekt.

Lokalizacja: Oroville, Waszyngton, USA
Tekst: nowoczesna STODOŁA