Architekt
Fotograf
Lokalizacja
Coll, Szkocja
Renowacja zachowująca historię
Dom w Grishipol na hebrydzkiej wyspie Coll w Szkocji został zbudowany w połowie wieku XVIII przez rodzinę Maclean of Coll.
Był to pierwszy dom wapienny zbudowany na wyspie i stąd jego nieformalna nazwa „Biały Dom”. Budynek wyróżniał się bowiem od innych zwykłych „czarnych domów”, które były na wyspie standardem. To właśnie tu w 1773 roku bawili się Boswell i Johnston podczas swej sławnej podróży po Szkocji. Jednak ten wspaniały budynek został zbudowany na terenie piaszczystym i w połowie XIX wieku zaczął pękać przez co popadł w ruinę.
Kiedy około 150 lat później Biały Dom odziedziczyli Alex i Seonaid Maclean-Bristol, niektóre szczeliny w tym budynku, pozbawionym już dachu, miały nawet około 30 cm szerokości, choć główna struktura pozostała jakimś cudem nietknięta. Alex spędził na wyspie Coll swoje dzieciństwo i wrócił na farmę razem z żoną Seonaid po kilkuletnim pobycie w wojsku. Małżonkowie zapałali chęcią stworzenia w tym miejscu domu dla swej nowej rodziny, ale ruiny stanowiły niemały problem. Pojawiło się pytanie: czy odbudowywać to co zostało, czy stawiać nowy dom w pobliżu ruin? To właśnie na tym etapie zaproponowaliśmy, że żadne z tych rozwiązań nie będzie dobre, zauważając, że to właśnie ta zrujnowana część budynku stanowi o niezwykłej magii tego miejsca. Pojawił się pomysł częściowego zamieszkania ruin z zamiarem stworzenia nowych pomieszczeń, które byłyby wizualnie oddzielne, ale połączone fizycznie z ruinami.
Oryginalny budynek był położony w malowniczym miejscu, dominując nad żyzną doliną prowadzącą do Zatoki Grishipol. Z ruin wystawały fragmenty kamiennych ścian tworząc jakby zamknięty ogród, co było motywacją do stworzenia nowego domu, tworząc jednocześnie nową formę ogrodzenia i miejsce, w którym mogło powstać nowe rodzinne gniazdo. Skupiono się na zachowaniu charakteru oryginalnego budynku, przełamując masywne struktury nowej budowli i upewniając się, że nowa część będzie wizualnie drugorzędna w stosunku do części oryginalnej. Blisko połowa starego budynku pozostała niezadaszona i stała się częścią podwórka i ogrodu, zachowując ogromny urok samych ruin.Umocnienie struktury budynku było sporym wyzwaniem, biorąc pod uwagę rozmiar szczelin, ale inżynierowie z David Narro Associates podjęli się stworzenia systemu wzmocnień ze stali nierdzewnej, sztywnych ram w oryginalnym oknie i otworów kominowych. Nie było takich środków finansowych, by zamknąć główne szczeliny, ale wszyscy mieliśmy też wrażenie, że w dużym stopniu te pęknięcia stanowią o tożsamości tego domu i dlatego należy je zachować i wzmocnić tam, gdzie jest to możliwe. Prace umacniające zostały starannie wykonane przez miejscowego budowlańca Toma Daviesa i zajęły blisko rok.
Niestety żadna z lokalnych firm budowlanych nie była na tyle duża, by przeprowadzić fazę głównej budowy, co doprowadziło do poszukiwań wykonawcy właściwie w całej Szkocji. Ostatecznie wygrała firma Spey Building and Joinery z Kinghussie. Wybór nie mógł być właściwszy, ponieważ SBJ wnieśli do tego projektu nie tylko swe umiejętności, ale też pomysłowość prawdziwych szkockich górali. Praca na odległość i zaledwie trzy promy w tygodniu w zimie sprawiły, że niezbędne było perfekcyjne planowanie, choć okazało się, że kiepska pogoda i specyfika usług promowych stawały się często sporym wyzwaniem nawet dla naszych najlepszych planów. Odległość od miejsc zamieszkanych prowadziła do niezwykłej sytuacji, kiedy wszyscy pracujący na miejscu zamieszkiwali i żywili się u swych klientów, którzy na czas budowy zamieszkali w budynkach pobliskiej farmy. Mogło to powodować napięcia i niemały stres, ale pozytywne nastawienie zarówno klientów, jak i ekipy budowlanej sprawiło, że stworzył się zgrany zespół, który sprawnie i radośnie pracował nad realizacją budowy.
Hall wejściowy o wysokości dwóch pięter oraz klatka schodowa powstały w ruinach głównych, przy czym połowę ruin zamieniono w niezadaszone podwórko, stabilizując i umacniając wszystkie ściany. Kuchnia i sypialnia główna znalazły się w pozostałościach oryginalnego budynku z pomieszczeniami dodatkowymi, spiżarnią, WC, łazienką i gabinetem u podstawy, a całość połączona jest schodami ze stali i szkła.
W tylnej części oryginalnego budynku pojawiły się nowe przestrzenie, salon i sypialnie, które mocno wchodzą w krajobraz i oferują zapierające dech w piersiach widoki na okolicę i morze. Nowe struktury budynku chronią się między nowym grubym murem kamiennym, który przedłuża i powiększa początkowy układ ścian i murów wokół domu. Plan według litery H tworzy zewnętrzne schronienie w miejscu, które jest bardzo wyeksponowane. Nowe ściany z kamienia zawierają gruz znaleziony na miejscu, a materiały importowane ograniczono do minimum, by zmniejszyć koszty transportu i zadbać o środowisko.
Budynek podgrzewany jest z pomocą wymiennika ciepła, który będzie zasilany przez wybudowaną wkrótce turbinę wiatrową.
Główne przejście znajdujące się w ruinach łączy się poprzez część salonu i jadalni z przeszklonymi ścianami i dachem pokrytym rozchodnikiem, który stanowi odbicie dla naturalnej roślinności wyspy. Brukowane płytką łupkową przejście ciągnie się od części salonowej na zewnątrz do południowej części podwórka z jednej strony oraz do tarasu z widokiem na morze z drugiej. Skrzydło nowych pomieszczeń po stronie zachodniej to kolejne sypialnie, przestrzenie użytkowe oraz wyłożona panelami przestrzeń, która jest oddzielona od głównej części salonu tylko ścianą z półek. Wokół tego miejsca wiją się schody do pomieszczenia pełnego książek, gdzie można usiąść przy długim oknie z widokiem na dużą ścianę ograniczającą budynek od zachodu.
Dom stanowi świetne miejsce zarówno do wspólnego, jak i indywidualnego spędzania czasu. Duże otwarte pokoje kontrastują z małymi pomieszczeniami, w których każdy z mieszkańców może się schronić i znaleźć chwilę tylko dla siebie. Pomimo ogromnie ambitnego projektu dom to solidny budynek rodzinny. Dzieci bez obaw uderzają swymi zabawkami o mur, a górska trzoda przegląda się w szklanych ścianach. To dom, który ożywia charakter starych ruin Białego Domu oraz potęguje doświadczenia płynące z mieszkania w tak niesamowitym miejscu.