Fot. Douglas Friedman | Arch. Jon de la Cruz

Oazaz charakterem

Jon de la Cruz znał swoich najnowszych klientów od lat. Zbudował dla nich kilka domów. Główny dom w Bay Area, kolejny w Carmel Valley, rezydencję dla rodziców i dom na Hawajach. Jednak żona, która wychowała się nad jeziorem, pragnęła schronienia na nabrzeżu. Znalazła jedno na północ od jeziora Tahoe. Chcąc pozostać w pobliżu podczas procesu przebudowy, znalazła drugi: domek o powierzchni 260 metrów kwadratowych.

Fot. Douglas Friedman | Arch. Jon de la Cruz

Sam projektant „zakochał się w tym małym” i jego dziwactwach, w tym w tym, co ze śmiechem nazywa „zapachem boazerii z lat 70. XX wieku”. Za jego namową właściciele domów sprzedali pierwszą nieruchomość i wyremontowali drugą. Tradycyjny domek wymagał szybkiej renowacji. „Przeprowadziliśmy wiele modernizacji i zrobiliśmy to w ciągu jednego sezonu budowlanego. W Tahoe zimą nie mogliśmy nic zrobić” mówi de la Cruz. Rodzina, składająca się z dwójki rodziców pracujących w branży technologicznej i dwójki dzieci w wieku gimnazjalnym, jest „bardzo bezpretensjonalna” twierdzi projektant. Chcieli jak najlepiej wykorzystać teren obiektu latem. Pomimo zimowej reputacji regionu, projektant postawił sobie za cel estetykę, która wytrzyma każdą temperaturę i nie będzie zbyt tematyczna.

Fot. Douglas Friedman | Arch. Jon de la Cruz

De la Cruz zabrał się za ulepszenia kuchni i modernizacji wszystkich łazienek. Elementy dekoracyjne nawiązujące do początków domu około 1950 roku przypominały o konieczności pozostawienia autentyczności z początków istnienia domu.