Fot. Eve Wilson | Arch. Pandolfini Architects

Nowe życieklasycznego australijskiego domu

Po latach spędzonych w Toorak, Patricia Burgess postanowiła zamienić zgiełk miasta na spokój Mornington Peninsula. Szukała miejsca, które pozwoli jej zwolnić tempo i jednocześnie pomieścić rodzinę podczas częstych spotkań. Idealny dom znalazła w Portsea – skryty na końcu długiego podjazdu, otoczony zielenią, z lat 70. i z ogromnym potencjałem. Choć wymagał gruntownego remontu, Patricia dostrzegła w nim to, co najważniejsze: przestrzeń, prywatność i naturalne światło. Aby tchnąć w budynek nowe życie, właścicielka zaprosiła do współpracy Pandolfini Architects, którzy opracowali projekt renowacji z poszanowaniem pierwotnej bryły.

– „Nie chciałam powiększać domu, zależało mi, by pozostać w granicach oryginalnego planu” – wspomina Patricia.

Architekci zachowali ściany zewnętrzne, ale całe wnętrze zyskało nową, lekką i pełną powietrza formę – z jasnymi, spójnymi materiałami i wysokimi, sklepionymi sufitami.

Fot. Eve Wilson | Arch. Pandolfini Architects

Światło, przestrzeń i sztuka

Wnętrze Portsea House to harmonijne połączenie nowoczesności i osobistego stylu właścicielki. Travertyn, marmur Calacatta, dębowa podłoga w jodełkę i białe listwy drewniane tworzą spokojne tło dla kolekcji sztuki i książek, które definiują charakter domu. Na ścianach zawisły prace Nicholasa Ivesa, Charlesa Blackmana, George’a Baldessina oraz… wnuki Patricii.

– „Chciałam, aby to był dom, który oddycha moim życiem. Miejsce, w którym mogę odpoczywać, ale też być otoczona rzeczami, które kocham” – mówi właścicielka.

Salon, urządzony wspólnie z wnukiem Dominikiem Wiltonem, współzałożycielem Hector’s Deli, stał się sercem domu. Subtelne odniesienia do kolorystyki jego restauracyjnego brandingu – biel, czerwień i stal – wprowadziły do wnętrza nutę świeżości i nowoczesności. To ulubione miejsce Patricii: pełne światła, książek i sztuki, z kominkiem w centrum – przestrzeń, w której dom naprawdę żyje.

Fot. Eve Wilson | Arch. Pandolfini Architects

Dom pełen życia i spokoju

Na zewnątrz Pandolfini Architects zachowali proporcje i charakter budynku, jednocześnie otwierając go szerzej na ogród, kort tenisowy i 20-metrowy basen. Dzięki temu strefy dzienne płynnie łączą się z przestrzeniami do rekreacji. Dom ożywa, gdy wypełnia się rodziną i dźwiękiem rozmów przy stole, ale równie dobrze potrafi być azylem właścicielki – miejscem codziennego spokoju dla niej i jej psów, Molly i Alana.

– „Życie w Portsea to najlepsze z dwóch światów – nadmorski urok i wiejska cisza” – mówi Patricia. – „To była prawdziwa ulga uciec od pośpiechu Melbourne i odnaleźć dom, w którym życie toczy się wolniej.”